Autyzm...wyrok?
Mieć zdrowe dzieci, to największe szczęście. Chore dzieci-dramat życiowy. Jestem zwykłą mamą, najzwyklejszą, która prowadziła szczęśliwe, sielankowe życie. Do dnia, w którym moja Przyjaciółka ze łzami w oczach, nieśmiało zasugerowała, że moja córka przejawia cechy dziecka autystycznego. To też zwykła mama, nie żaden terapeuta. Ale też jest wyjątkowa, bo często widzi/zauważa pewne rzeczy, ma niesamowitą intuicję. 6 czerwca 2014 roku mój świat runął. Diagnoza: zaburzenia ze spektrum autyzmu. Nie pamiętam, jak wróciłam do domu. Wyłam przez klika tygodni, kilka miesięcy. Teraz jest lepiej. Odpycham te myśli na dalszy plan, by nie zwariować. Moje dziecko jest objęte terapią. Niedługo miną 3 lata...efekt? To jest zupełnie inne dziecko. Codzienne ćwiczenia, terapia SI, zajęcia logopedyczne = otwarte i wciąż otwierające się dziecko na świat. Czy się boję? Póki nie myślę - nie. Staram się nie rozmyślać, co będzie później. Zwariowałabym od natłoku myśl. Cieszę się z każdego najmniejszego sukcesu jaki odniesie. Czasami jest to po prostu wypowiedziane przez nią zdanie podrzędnie złożone... Nie lękaj się i Ty... Odwagi, odrobiny pozytywnych myśli, a wszystko się ułoży. Życzę Ci tego.
Dodaj komentarz